Jak moda cykliczna wpływa na kobiece wybory zakupowe?

Jak moda cykliczna wpływa na kobiece wybory zakupowe? - 1 2025

Moda cykliczna – powrót do przyszłości

Pamiętasz swoje pierwsze dzwony, które nosiłaś w podstawówce? Albo wykręcanie włosów żelazkiem na prostownicy, bo wszyscy w liceum tak robili? Teraz te same trendy wracają jak bumerang, a my – zupełnie świadomie – znów po nie sięgamy. To nie przypadek. Moda cykliczna to fenomen, który w równym stopniu dotyczy naszych emocji, portfeli i ekologii.

Dlaczego ciągle wracamy do starych trendów?

Psycholodzy tłumaczą to prosto – noszenie ubrań z przeszłości aktywuje w naszym mózgu ośrodki odpowiedzialne za pamięć i emocje. Kiedy widzimy w sklepie spódnicę podobną do tej, którą miała nasza mama w latach 90., automatycznie czujemy do niej sympatię. Marki doskonale o tym wiedzą.

Przykład? Wystarczy spojrzeć jak Levi’s co kilka lat wypuszcza nową wersję swoich kultowych modeli 501 – minimalne zmiany, ta sama nazwa, a kolejne pokolenia kupują je jak świeże bułeczki.

Pokoleniowe różnice w postrzeganiu vintage

Tu ciekawa rzecz – podczas gdy dla millenialsów powrót dzwonów to nostalgiczna podróż, dla Gen Z to po prostu nowy trend. Młodsze pokolenie nie pamięta oryginałów, więc traktuje je jak świeży pomysł. Moja 16-letnia siostrzenica była święcie przekonana, że legginsy w siatkę wymyślono w 2020 roku!

Ale co naprawdę dziwne – czasem trendy wracają, zanim zdążymy o nich zapomnieć. Wystarczy spojrzeć na ostatni powrót mody na sukienki hnusy z lat 2000. Jak to możliwe, że coś, co jeszcze niedawno było symbolem złego gustu, nagle stało się must-have?

Sztuczki marek, na które nabieramy się od lat

Producenci stosują kilka sprawdzonych trików. Po pierwsze – drobne modyfikacje. Prawdziwe vintage nie byłoby wygodne? Proszę bardzo – dzwony teraz mają elastyczną gumkę w pasie. Po drugie – marketingowa magia słów. Klasyka, ponadczasowość, ikoniczny design – te określenia padają nieprzypadkowo.

Najbardziej podstępny jest chyba zabieg nazywany pre-nostalgią – kiedy marki wprowadzają coś jako retro, zanim jeszcze zdążyło wyjść z mody. Tak było z powrotem stylu McBling (tego z wczesnych 2000) – pamiętam, jak jeszcze w 2018 roku śmialiśmy się z tych różowych dresów i brokatowych topów, a już dwa lata później wszyscy je mieliśmy.

Ekologia czy nowy pretekst do zakupów?

Z jednej strony powrót trendów to świetna wiadomość dla planety – możemy nosić ubrania z poprzednich sezonów i wyglądać modnie. Z drugiej… kto z nas nie kupił ostatnio nowej wersji czegoś, co już miała w szafie? Bo przecież te dżinsy teraz są bardziej oversize i mają nowocześniejszy krój.

Jak znaleźć złoty środek? Moja znajoma wpadła na genialny pomysł – przed każdym zakupem sprawdza, czy nie ma podobnej rzeczy w swojej archiwalnej części garderoby. W ten sposób odkurzyła już trzy bluzki i jedną parę spodni, zamiast kupować nowe.

Jak nie dać się zwariować?

1. Nie każdy powracający trend jest dla Ciebie. Pamiętaj, że to co świetnie wyglądało na Tobie w wieku 15 lat, może nie pasować do Twojej obecnej sylwetki czy stylu życia.

2. Inwestuj mądrze – jeśli coś wraca regularnie (np. klasyczny trencz), kup porządną wersję, która posłuży latami.

3. Przed zakupem zrób przegląd szafy – możesz być zaskoczona, jak wiele nowych trendów już posiadasz.

Ostatnio coraz popularniejsze stają się grupy na Facebooku typu Wymienię, nie kupuję – ja sama dzięki nim odnalazłam prawdziwe perełki, które ktoś inny uznał za niemodne. Bo moda to nie wyścig – to raczej karuzela, która regularnie wraca do tych samych punktów. A my możemy wysiąść, kiedy tylko chcemy.

Najważniejsze to pamiętać, że prawdziwy styl to nie ślepe podążanie za trendami, ale umiejętne czerpanie z nich tego, co rzeczywiście nam pasuje. Bo w końcu te wszystkie dzwony, falbanki i oversize’y kiedyś znów wyjdą z mody… żeby za kilka lat triumfalnie powrócić.