Makijaż, który mówi więcej niż tysiąc słów
Na tegorocznych pokazach makijaż przestał być tylko dodatkiem – stał się pełnoprawnym elementem artystycznej wypowiedzi. Podczas gdy Versace postawił na dramatyczne, niemal operowe kontury, u Prady królował minimalizm, gdzie idealnie równomiernie nałożony róż na policzkach był prawdziwym majstersztykiem. Własne zdanie? Uważam, że najciekawszy był pomysł Diora – makijaż inspirowany renesansowymi portretami, z delikatnym rozmyciem na granicy twarzy i włosów.
Co ciekawe, makijażyści coraz częściej sięgają po nietypowe narzędzia. Podczas ostatniego tygodnia mody w Paryżu widziałam, jak stosowali… szczoteczki do zębów do nakładania musującego brokatu. Efekt? Spektakularny i zupełnie nieprzewidywalny. No cóż, w modzie jak w życiu – czasem najlepsze efekty dają najbardziej szalone pomysły.
Fryzury: celowy chaos czy misternie zaplanowany nieład?
Włosy na wybiegach przeszły prawdziwą rewolucję. Już nie idealne fale, nie gładkie kokipy – teraz liczy się wyrazistość. U Schiaparelli włosy modelkom spięto w tak ciasne koki, że aż bolało patrzeć (ale efekt był wart cierpienia). Z kolei u Marine Serre fryzury wyglądały, jakby modelki dopiero co wstały z łóżka – tylko że ten nieporządek był starannie zaplanowany i kosztował fryzjerów kilka godzin pracy.
Najbardziej zapamiętałam jednak pokaz Loewe, gdzie włosy spryskano specjalnym sprayem, który pod wpływem ciepła reflektorów zmieniał kolor. technologia wkracza do świata fryzur – i oby tak dalej! W końcu po co trzymać się starych zasad, skoro można tworzyć nowe?
Tkaniny przyszłości już dziś na wybiegach
Materiały? To już nie tylko bawełna czy jedwab. Najnowsze kolekcje pokazują, że przyszłość należy do innowacyjnych tworzyw. U Coperni sukienka… wyrastała na modelce dzięki specjalnemu sprayowi z nanocząsteczkami. Balenciaga zaprezentował płaszcz, który pod wpływem deszczu zmieniał kolor. A najdziwniejsze? U Maison Margiela buty zrobione były z biodegradowalnych grzybów.
Co mnie osobiście zachwyciło? Suknia od Iris van Herpen, która układała się w różne kształty w zależności od ruchów modelki. To nie było już ubranie – to była żyjąca rzeźba. I chyba o to właśnie chodzi w modzie – żeby zaskakiwać, prowokować, pokazywać, że świat nie kończy się na tym, co już znamy.
Po tym sezonie jedno jest pewne – moda nie boi się eksperymentować. I bardzo dobrze! Bo gdyby wszystko było przewidywalne i bezpieczne, po co oglądać pokazy? Może warto czasem spojrzeć na swoją szafę i zadać sobie pytanie – czemu nie spróbować czegoś nowego? Przecież nawet największe modowe rewolucje zaczynały się od drobnego eksperymentu…